Skip to main content

Tak więc Adam i jego dwaj szwagrowie wyjechali do Rosji. Dzięki przepustce, w którą ojciec dostał od Niemców w Olsztynie na podróż do Rosji, kilkakrotnie uniknęli aresztowań i różnych nieprzyjemności, ale i ona nie była gwarantem bezpieczeństwa w całej podróży. W końcu zostali zatrzymani przez patrol niemiecki w pobliżu granicy rosyjskiej. Prowadzono ich do koszar w szeregu…, jeden za drugim…, gęsiego…, w ciemniej nocy.., na wsi… Było ich wielu, i nie wielu strażników. Większość polskich dróg miało głębokie rowy po obu stronach drogi. Ojciec przekonał szwagrów, że to jest ostateczny moment by spróbować ucieczki. Cichutko osunęli się do rowu, poczekali aż nastała cisza. Maszerujących nie było widać, ani słychać. Nasi uciekinierzy zniknęli w gęstym lesie.

Po paru dniach znaleźli pracę w bogatym gospodarstwie ziemskim. Niestety, ktoś zadenuncjował mojego ojca i musiał znowu uciekać, przez granicę do ZSRR. Ojciec nigdy nie wspominał swoich szwagrów, a więc nic bliższego o nich nie wiem. Może przeżyli wojnę?  Byli znacznie młodsi od ojca…

Adam nie miał żadnych oficjalnych dokumentów uprawniających do pobytu w ZSRR. Jak wielu Polakom, którzy uciekli przed Niemcami i znaleźli się w Rosji, postawiono zarzut szpiegostwa i nielegalnego pobytu – częsty powód by pozbyć się niewygodnych dla reżimu ludzi i wysłać ich do więzienia, łagru lub po prostu na śmierć.

Współtowarzysze niedoli więziennej dowiedzieli się, że Adam pięknie śpiewa. Pewnego dnia zaczęli wołać: “Adam zaśpiewaj nam, Adam zaśpiewaj …”. Dał się ponieść emocjom i prośbom, zaśpiewał kila miłosnych pieśni. Strażnikom więziennym nie spodobał się pokaz wokalny i zamknięto go w izolatce. Nie wiedział jak długo tam przebywał: było ciemno, a posiłki (czarny chleb i woda) nie były dostarczane regularnie. Zbyt małe pomieszczenia i podłoga zalana zimną i brudną wodą nie zachęcały do położenia się, ale nie było wyboru. Kilka tygodni leżał tam w samej bieliźnie, a właściwie tylko majteczkach.

Po paru miesiącach został wysłany do gułagu, łagru, obozu zagłady (jakby nie nazwać tego strasznego miejsca) i zmuszony do pracy przy karczowaniu lasów, najpierw w Republice Komi, potem na dalekiej północy, bliżej Morza Beringa. Drewno z karczowanych lasów Syberii wykorzystywano do budowy fabryk przeznaczonych do produkcji przemysłu zbrojeniowego (opon, czołgów, samochodów i samolotów), oczywiście z myślą o działaniach wojennych. Przebywał w Rosji aż do maja 1944 roku.

Syberia była zimna. Jego wiedza o drzewie dała mu pewne przywileje więc nie chodził głodny.

Jednego razu, gdy jechał po chleb do magazynu o parę godzin oddalonego od obozu, natura domagała się pójścia „na stronę”. Do dyspozycji miał “trojkę” – duże sanie ciągnione przez trzy konie zaprzężone jeden obok drugiego. Ten środek transportu był doskonały w warunkach syberyjskich, szybki (40-50k/g) i niezawodny na śniegu, pokonywał niemalże każdą przeszkodę. Temperatura była tak niska, że ślina zamarzała w powietrzu. Wracając do „pójścia na stronę”. Samo rozpięcie spodni mogłoby spowodować kalectwo lub śmierć – odmrożenie przyrodzenia, a przecież to był wtedy jeszcze młody człowiek. Cierpiał przez najbliższą godzinę jazdy myśląc, że zemdleje, że nie zapanuje fizjologią i zamarznie na śmierć, ale stawił czoła naturze. Bohaterstwo pomogło mu wytrwać, a potem, już po wojnie, spłodzić dwóch wspaniałych synów (J), ale o tym dalej.

http://media.roportal.ro/upload/Image/Diverse/troica%201.jpg
Troika

Na Syberii, jakby nie wystarczyło kilkudziesięciostopniowych mrozów, to w cieplejszych okresach dawały się we znaki komary: wielkie, głodne i złośliwe. Wciskały się pod ubranie, pod czapkę, w buty wokół sznurowadeł i gryzły przez skarpetki. Pewnie ze względu na te komary (żartuję) niewielu było tam strażników i nie było też ogrodzenia wokół obozu. Wydawałoby się, że idealna sytuacja by spróbować ucieczki, ale wszyscy doskonale wiedzieli, że niesprzyjający teren, pogoda, niebezpieczne zwierzęta, to najwyższy mur, ogrodzenie nie do przeskoczenia.

Pamiętam jedną z historii opowiadanych przez ojca. Budowano fabrykę i zabrakło gwoździ. Żelazo i stal były przeznaczone do budowy czołgów i ciężarówek dla wojska. Wysłano kilka telegramów do Stalina z prośbą o gwoździe. On odpowiedział: “Nie mogę. Budujcie bez gwoździ.!” No i tak zrobili. Użyto kołków z twardego drewna i fabryki zbudowano.

Piękny głos tenorowy Adama pomógł mu wydostać się z syberyjskiego piekła.

Rosjanie są muzykalni, lubią śpiew, ale i muzykę chóralną. Nie mam jasności, kto „odkrył” Adama. Być może wyjechał na zachód by wykonać zleconą pracę i wtedy jakiś wysoki urzędnik usłyszał jego śpiew? W każdym bądź razie dostał przydział służbowy do dużego chóru wojskowego i znalazł się blisko Moskwy. Jego rosyjski był bez zarzutu, jak by się tam urodził.

Często jest to przywilej ludzi ze słuchem absolutnym i wspaniałą muzykalnością. Co niestety dla ludzi mniej uzdolnionych muzycznie jest dość trudne. Ze względu na podobieństwo tych dwóch języków Polacy często zachowują polski akcent w języku rosyjskim. Nie on.

Wraz z chórem podróżował po Rosji dając koncerty dla żołnierzy podnosząc ich morale. Pewnego dnia, po przedstawieniu, na którym był Nikita Chruszczow, ówczesny gubernator Ukrainy i jego sztab, miał ciekawe spotkanie z przyszłym premierem. Po zaśpiewaniu kilku solówek, Chruszczow zapytał: “Kto to jest? Skąd on jest?” Powiedziano mu: “To Polak!” Chruszczow nie dowierzał, ale był pod takim wrażeniem, że sprezentował mojemu ojcu parę nowych butów – skarb w tych czasach.

W tamtym okresie ojciec przeżył kilka naprawdę bardzo trudnych miesięcy. Głód ogarnął zachodnią Rosję i okolice Moskwy. Waga ojca wynosiła zaledwie 40 kg. Wyglądał jak żywy trup z wielkim, rozciągniętym brzuchem, ale dzięki Bogu i krótkim pobycie w szpitalu wrócił do zdrowia.

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.